10 powodów, dlaczego wybierasz niedostępnych mężczyzn

Na poziomie logiki wiesz, że to nie ma sensu. Ale znów trafiasz na tego samego faceta… Inna twarz, ale ta sama historia. Chłodny. Zmienny. Nieobecny. Czasem czuły… ale najczęściej zdystansowany. Wiesz, że to Cię rani – ale trudno się wycofać. A nawet jeśli odejdziesz – kolejny jest podobny. To nie przypadek. To mechanizm, który ma swoje źródła. Zobacz, co sprawia, że ciągnie Cię do mężczyzn niedostępnych emocjonalnie. I że to tak naprawdę wcale nie jest o nich. To pozwoli Ci zrobić pierwszy krok, by zacząć wybierać inaczej.

1. Bo emocjonalna niedostępność jest znana

Jeśli w dzieciństwie miłość była połączona z dystansem, chłodem, niepewnością – to właśnie to będzie wydawać się „normalne”. Jeśli bliskość wiązała się z nieprzewidywalnością, z brakiem czułości, z tym, że musiałaś zasłużyć na uwagę – taki wzorzec masz zapisany głęboko w sobie. Mózg interpretuje znajome jako bezpieczne. To jest warunek przetrwania. Podświadomie wracasz do tego, co znasz, nawet jeśli to Cię rani. Ale w miłości nie chodzi o przetrwanie. Masz wybór – naucz się dostrzegać ten wzorzec i wybierać świadomie to co Ci służy…zamiast działać automatycznie.

2. Bo mylisz intensywność z bliskością

On znika – Ty wariujesz. Wróci – masz motyle w brzuchu. To nie miłość. To rollercoaster dopaminy. Brak dostępności uruchamia w Tobie walkę o uwagę. A napięcie, które czujesz, łatwo pomylić z silnym uczuciem. Działa tu schemat: pogoń – nagroda – ulga. Ale to nie jest prawdziwa bliskość. To uzależnienie od niedostępności. Prawdziwa miłość to spokój. Nie jazda bez trzymanki.

3. Bo chcesz udowodnić, że zasługujesz

Im bardziej on się oddala, tym bardziej chcesz go przekonać. Jakbyś musiała zasłużyć na miłość. Zapracować. Przebić się przez jego mur. Dowieść, że jesteś warta kochania. Ale tak naprawdę – nie udowadniasz tego jemu. Udowadniasz to sobie. Wybierasz mężczyzn, którzy są zamknięci, bo w głębi czujesz, że musisz się postarać. Bo jeśli on się w końcu zaangażuje… to może Ty w końcu zaakceptujesz siebie.

4. Bo masz lękowy styl przywiązania

Bardzo pragniesz prawdziwej miłości, ale jeszcze bardziej boisz się porzucenia. Dlatego podświadomie wybierasz tych, którzy od początku są „trudni”. Niezaangażowani, zdystansowani, chłodni. Bo wtedy możesz walczyć o miłość – a to znasz najlepiej. W głębi serca nie czujesz się jej warta. Więc chcesz udowodnić, że zasługujesz. I znów trafiasz w ten sam schemat: „Muszę zasłużyć, żeby ktoś mnie chciał”. A napięcie, które wtedy czujesz… wydaje Ci się ekscytujące. I łatwo pomylić je z miłością. A to jest znów ten sam lęk.

Przetestuj swój styl przywiązania

5. Bo masz zdezorganizowany styl przywiązania

Chcesz bliskości. Ale się jej boisz. I te dwa impulsy działają w Tobie jednocześnie. Dlatego wybierasz niedostępnych mężczyzn. Bo przy nich możesz być zaangażowana…i jednocześnie zachować dystans. To znajomy chaos. Rollercoaster. Bliskość, która przyciąga i rani. Daje iluzję chemii oraz intensywności. Miłość, która nie daje spokoju, tylko napięcie. Tak było w dzieciństwie. I dziś to odtwarzasz – nie dlatego, że tego chcesz, ale dlatego, że innego wzorca nie znasz.

Przetestuj swój styl przywiązania

6. Bo mylisz niedostępność z niezależnością

On się nie narzuca. Nie kontroluje. Nie zabiega. Masz wrażenie, że tworzy przestrzeń. Ale nie… On po prostu się nie angażuje. Nie interesuje się Twoim światem. Nie rozmawia o swoich emocjach. Nie wchodzi głębiej…bo nie chce i nie musi. A Ty odbierasz to jako męskość. Jako siłę, tajemnicę, zaletę. Sygnał świadczący o jego wartości. Jego niedostępność Cię uwodzi. Tymczasem to tylko…dystans. I emocjonalna niedojrzałość, która świetnie się maskuje.

7. Bo sama boisz się prawdziwej bliskości

Z niedostępnym mężczyzną jesteś niby w relacji…ale nigdy nie „zbyt blisko” … nie w pełni… Wtedy nie musisz się naprawdę odsłaniać. Nie ryzykujesz tego, że ktoś zobaczy Cię całą. Twoje emocje. Twoje potrzeby. Twój ból. Albo że ktoś Cię zrani, bo zdjęłaś swoją zbroję. Masz gotową furtkę. Plan B. Strategię wyjścia. Bo to przecież „to on się nie angażuje”. Masz wymówkę i złudzenie kontroli. To Ty bardziej kochasz, to Ty więcej dajesz. Gdy on znika – możesz go ratować. Nie jesteś bezbronna. Jesteś „ta silniejsza”. To nie on Cię odrzuca. Nie on się nie otwiera. To Ty nigdy tak naprawdę się nie zbliżasz.

8. Bo chcesz go naprawić albo uratować

Wierzysz, że z Tobą będzie inaczej. Że to Ty będziesz wyjątkiem. Że wystarczy cierpliwość, empatia, miłość. Że on po prostu nie spotkał odpowiedniej kobiety. Ale on nie ma w sobie tej zdolności. Nie chce się zmieniać. Ty kochasz swoją wizję tego, kim mógłby być – nie to kim on naprawdę jest. Trzymasz się chwil, kiedy było dobrze. I wmawiasz sobie, że one wrócą. Ale one wracają tylko wtedy, gdy Ty…odchodzisz.

9. Bo kojarzysz miłość z brakiem

Jeśli bliskość zawsze bolała, to właśnie ból zaczynasz utożsamiać z uczuciem. Tęsknota, napięcie, niepewność wydają się dowodem, że naprawdę Ci zależy. Zdrowa relacja – spokojna, stała, dostępna – może wydawać się nudna. Nie trzeba o nią walczyć, nie ma tej ekscytacji. I nieświadomie tego napięcia szukasz. Wciąż chcesz odpowiedzieć na ukryte głęboko pytanie: „Czy jestem warta miłości?” I wybierasz tych, którzy nie kochają…żeby znów spróbować to zmienić.

10. Bo nie wierzysz, że możesz mieć coś lepszego

Myślisz, że chcesz za dużo, że już nic lepszego nie będzie. Że musisz się dostosować, być wyrozumiała i ugodowa. Zadowalasz się ochłapami, bo czujesz, że na więcej nie zasługujesz. I wtedy nie boli dlatego, że on nie daje Ci więcej. Boli to, że Ty wciąż się na to godzisz. To nie on Cię rani najbardziej, tylko Twoje przekonanie, że jesteś warta jedynie okruchów…Dlatego usłysz to co powiem. Możesz mieć cały bochenek!

Kultura romantyzuje „trudnych” mężczyzn

Filmy i książki pełne są niedostępnych, poranionych mężczyzn, którzy „odnajdują miłość” dzięki wyjątkowej kobiecie. Mr Big z Sex and the City, Noah z Pamiętnika, Edward ze Zmierzchu, Christian Grey. Ten schemat uczy nas, że jeśli boli – to znaczy, że to coś prawdziwego. Że trzeba walczyć i zasługiwać. W prawdziwym życiu taka historia rzadko kończy się dobrze. To nie Twoja wina, że wybierasz niedostępnych. Ale to Twoja odpowiedzialność, żeby przestać. Bo to nie jest film. To Twoje życie. Twoje serce. A ono zasługuje na prawdziwą miłość – bez dramatu, bez chaosu. Zasługujesz na obecność, spójność i prawdziwą bliskość. Zacznij wybierać to czego chcesz, a nie z własnych ran i lęków. Tylko świadomie.

Pytania do refleksji

  1. Który z tych powodów rozpoznajesz u siebie?
  2. Jak wyglądałaby Twoja relacja, gdybyś wybrała świadomie, a nie lęku?
  3. Jaki najmniejszy krok możesz zrobić już dziś, by przerwać ten schemat?
Call me