Zgłosiłem się do Marty po dłuższej przerwie w poważnej, miłosnej relacji damsko-męskiej. Chyba trochę zapomniałem jak to jest nie być singlem. Jakie są oczekiwania drugiej osoby w związku, zwłaszcza kiedy nagle rozumiesz, że ta relacja nie może wyglądać jak kumpel z kumplem. Zależy Ci na tym, ale nie wiesz jak zarządzić oczekiwaniami, emocjami - nie tylko tej drugiej osoby, ale także swoimi. Czemu Ty zachowując się jak to miałeś w zwyczaju przez ostatnie lata, nagle dostrzegasz problem w komunikacji, w zrozumieniu, w odbiorze ? Potem zaczynasz uświadamiać sobie, że przecież to jednak inny rodzaj relacji niż z kumplem z baru czy siłowni. Że to osoba o innej wrażliwości. Że musisz zmienić swój język komunikacji i inaczej otworzyć się na emocje. Chcesz tego ale nie wiesz od czego zacząć.
Dla mnie przełomem były testy przywiązania, które znaleźliśmy z moją partnerką gdzieś na Instagramie. Partnerka wypełniła więc zrobiłem to i ja. Wyniki były ciekawe, prawdziwe, ale i lekko niepokojące. Ona styl lękowy, ja styl unikający. Co to oznacza ? Jak budować trwały związek mając tą wiedzę ? Jak zabezpieczyć własne potrzeby emocjonalne nie raniąc czyichś uczuć ? I tu właśnie zaczęła się maja współpraca z Martą.
Co dała mi ta współpraca? Przede wszystkim wiedzę. Ale też pewne uporządkowanie tematu. Zebranie w jedną mapę celu wszystkich pojawiających się, pojedynczych wątków. Określenie gdzie są wyzwania. Nad czym chciałbym pracować. Gdzie jestem dziś, a gdzie chciałbym być docelowo ? Jakie są moje przestrzenie do przesuwania się w zmianach, a w którym miejscu stawiam nieprzekraczalne granice ? Jak do tego dojść i z jakich zasobów czerpać ?
Najważniejsza była własna praca i wysiłek, który chcemy włożyć w poprawę funkcjonowania związku, bo wiem, że jest to dla nas istotne. Tu nie było żadnej wielkiej magii. Czarowania. Opowiadania pięknie brzmiących bajek. To były trudne pytania stawiane przez Martę, na które sam starałem się znajdować odpowiedzi. Jak już znalazłem to padało następne pytanie, uszczegółowiające…drylujemy dalej. Chirurgicznie nacelowany na problem lejek pytań, na które sam musiałem znaleźć odpowiedzi - co często nie było wcale takie oczywiste. Ale „klapki” w głowie szybko się otwierały. Z zaskoczeniem odkrywałem że przecież znam odpowiedź na to pytanie, wiem jak próbować coś zmienić, jak pracować nad zagadnieniem wiedząc, że pozytywnie to wpłynie na moje relacje, bez zatracenia tożsamości i z zabezpieczeniem własnych potrzeb emocjonalnych. Często słyszałem „Albert nie odbiegaj od tematu…Albert a jak Ty się z tym czujesz ?”. Na końcu wiedziałem, że nie jest to przez nikogo narzucone, że jest to moje.
Najwartościowsze było uświadomienie sobie, że nikt mi tu nie daje gotowej recepty na szczęście. Że wszystko co wypracowałem to moje własne przemyślenia, wnioski, akcje które przekute na działania dają dużą szansę na sukces. To budujące doświadczenie kiedy wiemy, że sami w sobie mamy często wystarczająco duże zasoby, by pokonać niejedno wyzwanie. Wystarczy umiejętnie naprowadzić na ich odkrycie i odblokowanie. W tym właśnie pomagała mi Marta.
Najważniejsze było przełamanie bariery, a nawet blokady myśleniowej. Często jesteśmy głęboko ukształtowani we własnych stereotypowych przekonaniach, głęboko okopani i odgrodzeni zestawem wyuczonych przez lata nawyków, przyzwyczajeń. Nie zawsze od razu potrzeba „wywracać stolik”. Czasem wystarczy spojrzeć na ten sam problem z innej strony. Użyć innej soczewki. W tym właśnie bardzo pomocne były podrzucane przez Martę perspektywy. Można z tym dyskutować, ale jest przecież coś takiego jak psychologia płci. To bardzo pomocne jak kobieta coach podrzuca Ci na dany emocjonalny problem tzw. damski punkt widzenia. Jako facet zaczynasz widzieć to „trochę jakby oczami partnerki”. Nie jest to proste, bo przełamanie w sobie przekonania o własnej nieomylności, o tym że przecież wiem lepiej, to trochę jak przyznanie się przed samym sobą do pewnej słabości. A z tym facet zawsze ma problem.
Co bym doradził innej osobie, która zastanawia się nad współpracą z Martą? Spróbuj. Zaryzykuj. Zmierz się z tym. To nie kolejna forma psychoterapii. To trening. Skoro masz własnego trenera na siłowni, to czemu nie mieć go w treningu relacyjnym, mentalnym, osobowym ?
Kondycja Twojego związku jest tak samo ważna dla prawidłowego funkcjonowania w życiu jak kondycja fizyczna. Czasem jest to też spory wysiłek. Wymaga systematyczności oraz ciągłej pracy własnej pomiędzy spotkaniami. Ale efekty można uzyskać z pewnością szybciej niż zbudowanie „sześciopaka” na brzuchu. Do tego w miłej, profesjonalnej atmosferze. Z silnym focusem na Twój dobrostan emocjonalny, aby nic nad czym pracujesz nie było sprzeczne z Tobą. Po każdym „treningu” dostajesz pełen pakiet notatek, ale również materiały wspomagające zrozumienie trudniejszych aspektów.
Reszta w Twoich rękach. Wystarczy się zdecydować. Może zacznij od testu stylu przywiązania… to pierwszy krok do lepszego poznania siebie. Stron mocnych, ale i tych, nad którymi warto popracować…a potem zacznij pracować. Marta Ci w tym doskonale pomoże.